Destiny’s POV
Usłyszałam dzwonienie do drzwi, przetarłam oczy patrząc na godzinę. Była 3.06. Zabije tą osobę, która mnie obudziła. Wyszłam z pokoju. To samo zrobił Jason i Robin.
-Zajmę się tym.- rzuciłam schodząc na dół.
Ktokolwiek dobijał się do drzwi, popamięta mnie. Ma szczęście, że nie zabrałam ze sobą pistoletu na dół. Otworzyłam drzwi i moim oczom ukazał się pijany Bieber.
-No i wszystko jasne!- klasnęła w dłonie sztucznie się uśmiechając
-Destiny!!!- zaczął wyć Justin.
-Uspokój się, bo kurwa wszystkich pobudzisz.- przymknęłam mu buzie ręką.
-Jesteś śliczna jak się denerwujesz.- powiedział przybliżając się do mnie.
Przewróciłam oczami.
-Stul pysk, Bieber!- warknęłam.
-Skarbie, spokojnie.- przybliżył się do mnie.- Jesteś taka niebezpieczna, ale zarazem taka pociągająca.- zaczął jeździć nosem po mojej szyi.
-Odpierdol się ode.- odepchnęłam go ode mnie.
-Wpuść mnie do środka. Nie wiem co tu robię, ale wiem jedno. Jestem najebany jak chuj, jutro nic z tego nie będę pamiętać, ale dzisiaj naprawdę musze gdzieś przenocować.- powiedział jednym tchem i w miarę trzeźwo jak na jego stan.
-Nie ma mowy!- krzyknęłam.- Nie potrzebuję tu jakiejś jebanej gwiazdki, która się opiła, tylko, żeby chronić jej tyłek.
-Proszę.- klęknął na kolana.
Co ten koleś jeszcze wymyśli po pijanemu, huh?
Usłyszałam dzwonienie do drzwi, przetarłam oczy patrząc na godzinę. Była 3.06. Zabije tą osobę, która mnie obudziła. Wyszłam z pokoju. To samo zrobił Jason i Robin.
-Zajmę się tym.- rzuciłam schodząc na dół.
Ktokolwiek dobijał się do drzwi, popamięta mnie. Ma szczęście, że nie zabrałam ze sobą pistoletu na dół. Otworzyłam drzwi i moim oczom ukazał się pijany Bieber.
-No i wszystko jasne!- klasnęła w dłonie sztucznie się uśmiechając
-Destiny!!!- zaczął wyć Justin.
-Uspokój się, bo kurwa wszystkich pobudzisz.- przymknęłam mu buzie ręką.
-Jesteś śliczna jak się denerwujesz.- powiedział przybliżając się do mnie.
Przewróciłam oczami.
-Stul pysk, Bieber!- warknęłam.
-Skarbie, spokojnie.- przybliżył się do mnie.- Jesteś taka niebezpieczna, ale zarazem taka pociągająca.- zaczął jeździć nosem po mojej szyi.
-Odpierdol się ode.- odepchnęłam go ode mnie.
-Wpuść mnie do środka. Nie wiem co tu robię, ale wiem jedno. Jestem najebany jak chuj, jutro nic z tego nie będę pamiętać, ale dzisiaj naprawdę musze gdzieś przenocować.- powiedział jednym tchem i w miarę trzeźwo jak na jego stan.
-Nie ma mowy!- krzyknęłam.- Nie potrzebuję tu jakiejś jebanej gwiazdki, która się opiła, tylko, żeby chronić jej tyłek.
-Proszę.- klęknął na kolana.
Co ten koleś jeszcze wymyśli po pijanemu, huh?
-Wstawaj idioto!- pociągnęłam go za ramię, żeby się
podniósł.- Jeśli się uspokoisz i ukąpiesz, będziesz mógł zostać.
-Już siedzę cicho.-„zakluczył” sobie usta.
Wpuściłam go do domu i zaprowadziłam do łazienki, która znajdowała się na dolnym piętrze. Nikt z niej zazwyczaj nie używał, więc mógł się tam odświeżyć. Wszedł do środka i stanął opierając się o blat ze zlewem, który był naprzeciwko drzwi.
-Na co czekasz?- spytałam krzyżując ręce.
-Na Ciebie, chodź ze mną.
-Ciebie do reszty pojebało?!- parsknęłam śmiechem.
-Nie.. Chodź.- podszedł do mnie, ciągnąc mnie za bokserkę.- Nic Ci nie zrobię.- uśmiechnął się.- Z resztą to nie jest nic co byś wcześniej nie widziała, albo nie czuła.- uśmiechnął się figlarnie.
Odsunęłam się od niego z obrzydzeniem.. Ale po części miał rację.
-Wchodzisz? Czy mam Ci zdemolować cała łazienkę?- spytał wskazując dłonią, żebym weszła.
-Dobra.. Ale ja myć Cię nie mam zamiaru!- wskazałam na niego wskazującym palcem prawej dłoni, wchodząc do środka.
Justin ściągnął koszulkę, potem spodnie. Został w samych bokserkach. Jezu jaką on miał klatę..
NIE STOP! DESTINY, NIE MYŚL O TYM.
-Pomóż mi w ściągnięciu bokserek.- poruszył brwiami.
-Sam ściągnąłeś spodnie i bluzkę to z nimi sobie też poradzisz.- skrzyżowałam ręce, opierając się o blat.
Justin nie nalegał więcej. Opasał dookoła bioder ręcznik po czym ściągnął bokserki. Wszedł do wanny i zasłonił się, żebym go nie widziała. Siedziałam tam słysząc jedynie dźwięk lecącej wody i obijającej się o jego ciało. Nagle usłyszałam ciche nucenie. Podeszłam bliżej i ta melodia mi coś przypominała, ale nie miałam pojęcia co.
-Destiny, proszę Cię oddal się od wanny, bo nie wyjdę stąd.-powiedział, a w jego głosie usłyszałam nute satysfakcji.
Odsunęłam się od wanny w podskoku, a Justin wyszedł z niej owijając się ręcznikie w biodrach. Przez chwilę widziałam go właśnie w całej okazałości.. Miał drobne ciało, ale było co oglądać. Zarumieniłam się patrząc na niego. Nigdy nie miałam takiej sytuacji, to było dla krępujące, ale także zabawne.
-Ubierz ten szlafrok.- wyciągnęłam materiał z szafki i podałam mu go.- Zaraz dam Ci czystą bieliznę, a to najlepiej.. Wyrzuć, spal, cokolwiek.- machnęłam reką.- chociaż, nie. Lepiej czekaj tutaj.
Wyszłam z łazienki i poszłam do pokoju Chrisa. Miał twardy sen, wiec się nie bałam, że się obudzi. Wzięłam parę bokserek i zaniosłam je Justinowi. Siedział na wannie rozglądając się dookoła. Jego oczy były naprawdę zmęczone i pijane. Jeśli bym była inna byłoby mi go szkoda. No cóż, jak na razie nie jest.
-Masz.- rzuciłam mu w twarz czystą parę majtek.
Ubrał je i stanął naprzeciwko mnie.
-Jesteś wspaniałą dziewczyną, wiesz?- chwycił moje biodra.
-Wiem, że jesteś naprawdę pijany, a teraz wypad na kanapę spać!- wskazałam na drzwi.
Justin patrzył na mnie cały czas. Tak jakby nie słyszał co przed chwila do niego powiedziałam.
-Justin Ty mnie słyszysz?- machnęłam mu ręką przed oczami.
-Jesteś taką piękną dziewczyną!- przybliżył się jeszcze bardziej do mnie i po chwili jęknął, jak jego krocze dotknęło mojego ciała.
Zabiję go, normalnie potne na kawałki.
-Jeżeli w tej chwili się ode mnie nie odsuniesz to nie dożyjesz białego ranka.- uśmiechnęłam się usatysfakcjonowana, kiedy odsunął się ode mnie i wypuścił mnie w drzwiach.
W salonie dałam mu koc z flagą Wielkiej Brytanii i usiadłam na fotelu obok kanapy, na której siedział Justin.
-Zostawisz mnie tu samego na całą noc?- przełknął ślinę tak głośno, że aż usłyszałam.
-Tak.- przytaknęłam głową, wstając i podchodząc do łazienki, jednocześnie gasząc w niej światło.- Możesz się cieszyć, że są tu osoby tolerancyjne i jeśli Cię tu rano zobaczą to nic Ci nie zrobią.- podeszłam do okna otwierając je, żeby rano cały pokój nie śmierdział wódką.
-Cieszę się.- powiedział kładąc się pod brytyjski koc.
-No to dobranoc.
Nie czekając na jego odpowiedź, wyszłam po schodach na górę i poszłam do mojego pokoju. Zamknęłam drzwi i otworzyłam okno. Albo mi się wydawało, albo skoczyła temperatura w pokoju.. Podeszłam do łóżka i przykryłam się moją czarno-fioletowo-białą kołdrą po samo brodę. Nie minęło długo jak zasnęłam.
Justin’s POV
Obudziło mnie ćwierkanie ptaków. Każdy ich mały pisk doprowadzał mnie do szaleństwa. Popatrzyłem na zegar, który wisiał w kuchni. Była godzina 7.30. Położyłem się ponownie na skórzanej kanapie, przykrywając głowę poduszką, żeby chociaż trochę przestać słyszeć te ptaki. Po niecałych 5 sekundach podniosłem moje ciało do pozycji siedzącej. Jedno pytanie. GDZIE JA KURWA JESTEM!? Nic nie pamiętam z wczorajszej imprezy. Kompletnie nic.. Czyj to dom, do cholery?! Wstałem i rozejrzałem się dookoła. To wszystko było znajome.. Siedziba Destiny? Co ja tu do cholery robię? Impreza była całkiem gdzieś indziej. Usłyszałem kroki dochodzące z dołu. Po chwili na dół zeszła blondynka, nieco niższa ode mnie w szortach i luźnej koszulce na krótki rękaw. Przecierała oko, a gdy mnie zauważyłam stanęła tam jak wryta.
-Justin?- spytał podnosząc brwi.- Justin Bieber?
-Taaaa.- podrapałem się po karku.
-Co Ty do cholery robisz tutaj!?- energicznie podniosła ręce w górę.
Tutaj chyba nie mam fanów.
-Sam się zastanawiam.- popatrzyłem na nią, po czym usiadłem na kanapie.- Destiny śpi?- popatrzyłem na nią.
-Myślę, że tak.- poszła do kuchni i nalała sobie wody do szklanki.- Ona Cię tu przyprowadziła?
-Słuchaj..
-Andrea.
-Więc, Andrea. Słuchaj. Ja nic nie pamiętam! Byłem na imprezie, mocno się opiłem i tyle.- wstałem podchodząc do niej.
-Założę się, że Des ma coś w tym wspólnego.- wzięła kolejnego łyka.
-Nie mam pojęcia, ale wątpię. Nie przypominam sobie, żeby była na niej.
Andra nie odpowiedziała. Nalała mi czegoś białego do szklanki i podała mi ją.. I to nie było mleko. Popatrzyłem na nią z podniesioną brwią, na co ona się słodko uśmiechnęła.
-Nie bój się, to tylko kefir. Jest dobry na kaca, a widać Ty masz go porządnego.- powiedziała dopijając szklankę wody do końca.
Popatrzyłem na mazie jaka znajdowała się w szklance.. I przepraszam bardzo, ale to wyglądało jak sperma. Nie mogłem tego wypić. Sam widok tego mnie obrzydzał.
-No dalej.- pospieszała mnie.- Wiem jak to wygląda, ale lepiej smakuje.- uśmiechnęła się cwaniacko.
Ciekawa dziewczyna.
______________________________________
Rozdział 9 jest. Wszyscy sie cieszmy -,-
Zauważyłam, że wiekszość osób czyta, ale mało komentuję..
To nie fair, ej!!!
Btw. Następny rozdział dodam jak bedzie min. 5 komenatarzy (za więcej sie nie pogniewam)
follow on twitter @xxKaLoLaxx
pytania? W sprawie opowiadania? W jakiejkolwiek innej sprawie?
Hejty tez mozecie cisnąć <3
ask.fm/teachhowtodougie
Aaaa i jeszcze jedno, jeśli to opowiadanie wypali (tzn wybiję się) zostanie zrobiona z tego książka..
Więc trzymać kciuki skarby <333
-Już siedzę cicho.-„zakluczył” sobie usta.
Wpuściłam go do domu i zaprowadziłam do łazienki, która znajdowała się na dolnym piętrze. Nikt z niej zazwyczaj nie używał, więc mógł się tam odświeżyć. Wszedł do środka i stanął opierając się o blat ze zlewem, który był naprzeciwko drzwi.
-Na co czekasz?- spytałam krzyżując ręce.
-Na Ciebie, chodź ze mną.
-Ciebie do reszty pojebało?!- parsknęłam śmiechem.
-Nie.. Chodź.- podszedł do mnie, ciągnąc mnie za bokserkę.- Nic Ci nie zrobię.- uśmiechnął się.- Z resztą to nie jest nic co byś wcześniej nie widziała, albo nie czuła.- uśmiechnął się figlarnie.
Odsunęłam się od niego z obrzydzeniem.. Ale po części miał rację.
-Wchodzisz? Czy mam Ci zdemolować cała łazienkę?- spytał wskazując dłonią, żebym weszła.
-Dobra.. Ale ja myć Cię nie mam zamiaru!- wskazałam na niego wskazującym palcem prawej dłoni, wchodząc do środka.
Justin ściągnął koszulkę, potem spodnie. Został w samych bokserkach. Jezu jaką on miał klatę..
NIE STOP! DESTINY, NIE MYŚL O TYM.
-Pomóż mi w ściągnięciu bokserek.- poruszył brwiami.
-Sam ściągnąłeś spodnie i bluzkę to z nimi sobie też poradzisz.- skrzyżowałam ręce, opierając się o blat.
Justin nie nalegał więcej. Opasał dookoła bioder ręcznik po czym ściągnął bokserki. Wszedł do wanny i zasłonił się, żebym go nie widziała. Siedziałam tam słysząc jedynie dźwięk lecącej wody i obijającej się o jego ciało. Nagle usłyszałam ciche nucenie. Podeszłam bliżej i ta melodia mi coś przypominała, ale nie miałam pojęcia co.
-Destiny, proszę Cię oddal się od wanny, bo nie wyjdę stąd.-powiedział, a w jego głosie usłyszałam nute satysfakcji.
Odsunęłam się od wanny w podskoku, a Justin wyszedł z niej owijając się ręcznikie w biodrach. Przez chwilę widziałam go właśnie w całej okazałości.. Miał drobne ciało, ale było co oglądać. Zarumieniłam się patrząc na niego. Nigdy nie miałam takiej sytuacji, to było dla krępujące, ale także zabawne.
-Ubierz ten szlafrok.- wyciągnęłam materiał z szafki i podałam mu go.- Zaraz dam Ci czystą bieliznę, a to najlepiej.. Wyrzuć, spal, cokolwiek.- machnęłam reką.- chociaż, nie. Lepiej czekaj tutaj.
Wyszłam z łazienki i poszłam do pokoju Chrisa. Miał twardy sen, wiec się nie bałam, że się obudzi. Wzięłam parę bokserek i zaniosłam je Justinowi. Siedział na wannie rozglądając się dookoła. Jego oczy były naprawdę zmęczone i pijane. Jeśli bym była inna byłoby mi go szkoda. No cóż, jak na razie nie jest.
-Masz.- rzuciłam mu w twarz czystą parę majtek.
Ubrał je i stanął naprzeciwko mnie.
-Jesteś wspaniałą dziewczyną, wiesz?- chwycił moje biodra.
-Wiem, że jesteś naprawdę pijany, a teraz wypad na kanapę spać!- wskazałam na drzwi.
Justin patrzył na mnie cały czas. Tak jakby nie słyszał co przed chwila do niego powiedziałam.
-Justin Ty mnie słyszysz?- machnęłam mu ręką przed oczami.
-Jesteś taką piękną dziewczyną!- przybliżył się jeszcze bardziej do mnie i po chwili jęknął, jak jego krocze dotknęło mojego ciała.
Zabiję go, normalnie potne na kawałki.
-Jeżeli w tej chwili się ode mnie nie odsuniesz to nie dożyjesz białego ranka.- uśmiechnęłam się usatysfakcjonowana, kiedy odsunął się ode mnie i wypuścił mnie w drzwiach.
W salonie dałam mu koc z flagą Wielkiej Brytanii i usiadłam na fotelu obok kanapy, na której siedział Justin.
-Zostawisz mnie tu samego na całą noc?- przełknął ślinę tak głośno, że aż usłyszałam.
-Tak.- przytaknęłam głową, wstając i podchodząc do łazienki, jednocześnie gasząc w niej światło.- Możesz się cieszyć, że są tu osoby tolerancyjne i jeśli Cię tu rano zobaczą to nic Ci nie zrobią.- podeszłam do okna otwierając je, żeby rano cały pokój nie śmierdział wódką.
-Cieszę się.- powiedział kładąc się pod brytyjski koc.
-No to dobranoc.
Nie czekając na jego odpowiedź, wyszłam po schodach na górę i poszłam do mojego pokoju. Zamknęłam drzwi i otworzyłam okno. Albo mi się wydawało, albo skoczyła temperatura w pokoju.. Podeszłam do łóżka i przykryłam się moją czarno-fioletowo-białą kołdrą po samo brodę. Nie minęło długo jak zasnęłam.
Justin’s POV
Obudziło mnie ćwierkanie ptaków. Każdy ich mały pisk doprowadzał mnie do szaleństwa. Popatrzyłem na zegar, który wisiał w kuchni. Była godzina 7.30. Położyłem się ponownie na skórzanej kanapie, przykrywając głowę poduszką, żeby chociaż trochę przestać słyszeć te ptaki. Po niecałych 5 sekundach podniosłem moje ciało do pozycji siedzącej. Jedno pytanie. GDZIE JA KURWA JESTEM!? Nic nie pamiętam z wczorajszej imprezy. Kompletnie nic.. Czyj to dom, do cholery?! Wstałem i rozejrzałem się dookoła. To wszystko było znajome.. Siedziba Destiny? Co ja tu do cholery robię? Impreza była całkiem gdzieś indziej. Usłyszałem kroki dochodzące z dołu. Po chwili na dół zeszła blondynka, nieco niższa ode mnie w szortach i luźnej koszulce na krótki rękaw. Przecierała oko, a gdy mnie zauważyłam stanęła tam jak wryta.
-Justin?- spytał podnosząc brwi.- Justin Bieber?
-Taaaa.- podrapałem się po karku.
-Co Ty do cholery robisz tutaj!?- energicznie podniosła ręce w górę.
Tutaj chyba nie mam fanów.
-Sam się zastanawiam.- popatrzyłem na nią, po czym usiadłem na kanapie.- Destiny śpi?- popatrzyłem na nią.
-Myślę, że tak.- poszła do kuchni i nalała sobie wody do szklanki.- Ona Cię tu przyprowadziła?
-Słuchaj..
-Andrea.
-Więc, Andrea. Słuchaj. Ja nic nie pamiętam! Byłem na imprezie, mocno się opiłem i tyle.- wstałem podchodząc do niej.
-Założę się, że Des ma coś w tym wspólnego.- wzięła kolejnego łyka.
-Nie mam pojęcia, ale wątpię. Nie przypominam sobie, żeby była na niej.
Andra nie odpowiedziała. Nalała mi czegoś białego do szklanki i podała mi ją.. I to nie było mleko. Popatrzyłem na nią z podniesioną brwią, na co ona się słodko uśmiechnęła.
-Nie bój się, to tylko kefir. Jest dobry na kaca, a widać Ty masz go porządnego.- powiedziała dopijając szklankę wody do końca.
Popatrzyłem na mazie jaka znajdowała się w szklance.. I przepraszam bardzo, ale to wyglądało jak sperma. Nie mogłem tego wypić. Sam widok tego mnie obrzydzał.
-No dalej.- pospieszała mnie.- Wiem jak to wygląda, ale lepiej smakuje.- uśmiechnęła się cwaniacko.
Ciekawa dziewczyna.
______________________________________
Rozdział 9 jest. Wszyscy sie cieszmy -,-
Zauważyłam, że wiekszość osób czyta, ale mało komentuję..
To nie fair, ej!!!
Btw. Następny rozdział dodam jak bedzie min. 5 komenatarzy (za więcej sie nie pogniewam)
follow on twitter @xxKaLoLaxx
pytania? W sprawie opowiadania? W jakiejkolwiek innej sprawie?
Hejty tez mozecie cisnąć <3
ask.fm/teachhowtodougie
Aaaa i jeszcze jedno, jeśli to opowiadanie wypali (tzn wybiję się) zostanie zrobiona z tego książka..
Więc trzymać kciuki skarby <333
HAHHAHAHHAHAHA połowe się śmiałam ahhahaha boskie :))
OdpowiedzUsuńHahahaha.. odkupujesz mi cukierka ~Rybcia ;3
OdpowiedzUsuńNo no mpisz dalej! :D
OdpowiedzUsuńkOLEJNy !
OdpowiedzUsuńKOLEJNYYYYY
OdpowiedzUsuńHej chciałam ci dać sadysfakcje że ja nadal czytam tylko nie mam czasu dodawać komentarzy <3 i kolejny proszę ! <3 :D
OdpowiedzUsuń