czwartek, 9 maja 2013

Rozdział 8


Wchodź.- powiedziałam siadając na łóżku.
Christian wszedł do pokoju i usiadł obok mnie.
-O co chodziło Andrei? I co Ci się dokładnie stało w tą głowę?
-Był tutaj mój były Alan.. Przez Niego to wszystko. Ta zakrwawiona głowa i kłótnia z Andreą.- usiadłam po turecku.
-Twój były?- spytał z niedowierzaniem, patrząc na mnie.- Przecież Ty..
-Tak jestem feministką.- uśmiechnęła się lekko, przytakując mu.- Ale z nim byłam mając 14 lat.. Wtedy też mieszkałam w San Francisco.- zaczęłam się bawić paznokciami, patrząc na nie.- To była moja prawdziwa miłość.. Pierwsza i prawdopodobnie ostatnia.- mruknęłam patrząc na Niego.
-Wszystko się może zdarzyć.- uśmiechnął się, klepiąc mnie po plecach.
-Co chcesz przez to powiedzieć?
-Ciebie coś łączy z Bieberem?- zapytał ostrożnie bojąc się mojej reakcji.
-Ja pierdole..- spuściłam głowę.- Znajomy, z którym się przespałam. Nic więcej.- ponownie popatrzyłam na niego.
-Ale co on tu dzisiaj robił?- wskazał palcem na drzwi.
-Szczerze Ci powiem, że sama nie wiem.- pokręciłam głową.
-Słuchaj.. Przyjaźnimy się tak?- zapytał drapiąc się po karku.
-No chyba tak.- uśmiechnęłam się szeroko.
-Aaaa!- wskazał na mnie palcem też się uśmiechając.
-Co? –spytałam zdezorientowana.
-Pierwszy raz od czterech lat się szczerze do mnie uśmiechnęłaś.
-To tylko uśmiech. Wyluzuj Chris.- lekko popchnęłam go.
-Jeśli się go widzi raz na cztery lata, to znaczy, że jest niezwykły.- powiedział patrząc mi w oczy.- Szczególnie, że masz prześliczny uśmiech i mówię to całkiem szczerze.- ponownie się uśmiechnął.
-Chris przestań, bo się zarumienie!- ponownie go popchnęłam, śmiejąc się przy tym.
Christianowi mogłam ufać.. Był chłopakiem, który wiedział czego chciał i nigdy nie owijał nic w bawełnę. Miał kogoś zabić? Zrobił to. Miał kogoś pobić? Zrobił to. Chciał kogoś przelecieć? Od razu szedł do burdelu.. Albo do Andrei, gdy miała wolną rękę.
-Powiesz mi w takim razie całą historię z tym Alanem, czy jak mu tam?- spoważniał.
Zaczęłam mu wszystko opowiadać od deski do deski. O tym jak poznałam Alana, o tym jak pierwszy raz zabiłam dziewczynę uderzająco do mnie podobną, jak uciekłam do L.A. Widać było, że mnie słuchał i to było to czego potrzebowałam. Nawet z Renee nie miałam takich kontaktów jak z Chrisem. Może dlatego, że jego poznałam trochę wcześniej?
-Słuchaj mała. Znasz to przysłowie prawda? „Tego kwiatu jest pół światu..
-A ¾ chuja warte.- dokończyliśmy razem.
-Jasne, że znam. Tylko bolało mnie najbardziej to jak rodzice zareagowali. Mówili, że to nic poważnego nie było, a dla mnie było. Niestety.- kącik moich ust uniósł się ku górze, ale po chwili znów opadł.
-Dobra, miło było, ale kochanie jest już 23.00. Trzeba iść spać.- wstała z łóżka, a ja zaraz po nim.
-Dziękuję za tą rozmowę.
-Des.. Wiesz, że zawsze będę z Tobą. Przyjaźnimy się, prawda?- podniósł jedną brew, uśmiechając się do tego.
-Tak, przyjaźnimy.- przytaknęłam mu, lekko się uśmiechając.
-Dobranoc skarbie.- musnął mój policzek.
-Dobrej nocy Christian.- zamknęłam drzwi, zaraz po tym jak wyszedł z pokoju.
 Oparłam się o nie, wypuszczając powietrze, które wcześniej nieumyślnie podtrzymywałam. Popatrzyłam na sufit, potem na elektryczny budzik obok mojego łóżka. Jego czerwony wyświetlacz pokazywał już 23.04. Postanowiłam iść się ukąpać. Wzięłam czystą bieliznę, oraz dres i poszłam do łazienki. Po wejściu popatrzyłam w lustro. Wyglądało to dość komicznie. Na moich długi blond włosach biały bandaż, z czerwoną plamą krwi z boku, a na twarzy naprawdę mocny makijaż. Moje usta nigdy nie były pomalowane  czerwoną szminką. Mimo tego dzisiaj wyglądały właśnie w taki sposób. Oblizałam wargi, po czym zmyłam cały makijaż z mojej twarzy. Po skończeniu cały zlew był czarny, na co lekko zachichotałam. Stałam przed lustrem zastanawiając się czy zdjąć cały ten bandaż z głowy. Zaryzykować? A może zadzwonić po Justina? To były pytania mojej podświadomości.. Nie moje. Jednak wygrałam i zaryzykowałam mimo, że podświadomość chciała wybrać opcję 2. Powoli obracałam bandaż o moją rękę, jednocześnie ściągając go z mojej głowy. Gdy już cały rozwinęłam ściągnęłam z głowy wacik. Moje włosy po prawej stronie mojej głowy były czerwone, ale rana już się zagoiła. No prawie. Ściągnęłam swoje ubrania i weszłam pod prysznic. Nie ma to jak ciepły prysznic po dniu pełnych przemocy. Pozwoliłam, żeby woda zmoczyła moje włosy i całe ciało. Nagle poczułam pieczenie. Tak zgadliście, z miejsca, które było ranne. Syknęłam zaciskając zęby. Nienawidziłam uczucie pieczenia. Było gorsze niż ból. Moim zdaniem. Gdy wyszłam spod prysznica, wytarłam moje ciało i założyłam czystą bieliznę i dresy. Wyszłam z łazienki i poszłam w stronę pokoju. Elektryczny budzik wskazywał 23.40.
-No nieźle.- powiedziałam sama do siebie.
Poszłam w stronę łóżka, usiadłam na nim i posmarowałam moje ręce oliwką. Były wtedy takie.. Przyjemne. To była moja tradycja. Z resztą, tak między nami. Oliwką można dobrze zatrzeć ślady. Położyłam się do łóżka, gdy usłyszałam wibracje telefonu. Wzięłam telefon do reki i lekko przymrużyłam oczy z powodu światła z telefonu. Napisał Justin.

Od: Justin
Mam nadzieję, że Cię nie obudziłem. Wiesz nie mogę spać. Ciągle o Tobie myślę. Dziwnie to brzmi, prawda? Powinienem się Ciebie bać, a jest całkiem na odwrót. Nie będę Ci wyznawał moich uczuć przez telefon, bo to nie jest dojrzałe. Jak tam Twoja głowa? Martwię się.

Zaśmiałam się czytając to. Jaki on jest głupi. Jednak postanowiłam się trochę nim pobawić i odpisałam mu na to.

Do: Justin
Z moją głową wszystko dobrze. Ściągnęłam ten cholerny bandaż i czuję się dobrze. A te uczucia wsadź sobie skarbie do dupy, bo mam na nie wyjebane.

Usatysfakcjonowana odłożyłam telefon na szafkę nocną i momentalnie usnęłam.


Justin’s POV



-Justin? Co z Tobą stary?- spytał Chaz.
Chyba Chaz. Widać znów za dużo wypiłem i ledwo co kontaktuje.
-Ja chcę Destiny tutaj.- tupnąłem nogą jak mała dziewczynka, na co Chaz się głośno zaśmiał.
-Jakaś napalona fanka? Czy co?- parsknął śmiechem.
-Ona nie jest moją fanką! Ona nawet o mnie nie słyszała… Rozumiesz to?- popatrzyłem na Niego z powagą.
-Stary, nie mów, że się zakochałeś. Mało masz wrażeń z Seleną?
Westchnąłem. To prawda. Za dużo przeszedłem z Seleną, ale Destiny się taka nie wydawała.
-Ona jest inna.- oparłem się o blat.
Nagle poczułem wibracje telefonu. Sms od.. Destiny? Ona do mnie napisała?!

Od: Destiny
Z moją głową wszystko dobrze. Ściągnęłam ten cholerny bandaż i czuję się dobrze. A te uczucia wsadź sobie skarbie do dupy, bo mam na nie wyjebane.

O co jej kurwa chodzi? Chwyciłem się za głowę. Schowałem telefon do kieszeni i poszedłem po kolejną puszkę piwa. Zaczynałem powoli przestawać kontaktować.
-Hej.- podeszła do mnie blondynka.
-Destiny?- popatrzyłem na nią przymrużonymi oczami.
-Huh? Nie. Kate. Miło mi.
-A daj mi spokój.- machnąłem jej ręką przed oczami i poszedłem do kuchni.
Po chwili siedzenia w kuchni wyszedłem z pomieszczenia i wsiadłem do samochodu. Szalony ja. Kręciło mi się w głowie, ale to tak zajebiście. Wyszedłem z samochodu i poszedłem przed siebie nawet nie wiedząc gdzie trafię.

___________________
No i jest rozdział ósmy, na który tak dużo osób czekało :)
nie będę ich dodawać systematycznie, bo nie mam na to czasu, szczególnie teraz.. UGH.
zadawajcie pytanie ask.fm/teachhowtodougie
follonijcie na tt @xxKaLoLaxx

2 komentarze:

  1. Czekam na kolejny *.* Uwielbiam Cię <3

    OdpowiedzUsuń
  2. feiuawcbf *.*
    kocham ciebie, i tego bloga <3
    @yeahx69

    OdpowiedzUsuń