Zakpiłem. Myślał, że się go wystraszę? Już nie z takim
miałem do czynienia. Byli gorsi. Gdy szatyn odjechał podszedłem do Destiny i
kucnąłem obok niej.
-Wszystko dobrze?- spytałem.
-T-tak.- chwyciła się za głowę, po czym popatrzyła na swoją ręką, która była cała w krwi.
-Pokaż.- przechyliłem jej głowę, patrząc na otwartą ranę i krew spływającą strumieniem po jej włosach, po twarzy i szyi.-Będzie trzeba to odkazić.
Blondynka nic się nie odpowiedziała, tylko siedziała na chodniku w kompletnym szoku.
-Wstajesz, czy mam pomóc?- wystawiłem rękę w jej stronę, na co ona ją chwyciła i po chwili ją opuściła co chwila chwytając się głowy.
Weszliśmy do pomieszczenia, który wyglądał jak zwykły dobrze umeblowany dom.. Nic tu strasznego nie było, choć myślałem całkiem na odwrót. W salonie siedziała dziewczyna razem z dwoma chłopakami- podejrzewam, że byli to bliźniacy. Patrzyli na mnie z zaskoczeniem, a Destiny zaprowadziła mnie na piętro. Po chwili znaleźliśmy się w łazience.
Dziwiło mnie, że przez cały czas w ogóle się nie odzywała. Może to i dobrze?
-Gdzie masz apteczkę?- spytałem stojąc naprzeciwko Niej.
-W szafce pod zlewem.- wymamrotała.
Wyciągnąłem apteczkę z szafki i jeszcze raz obejrzałem głowę blondynki. Wyciągnąłem wodę utlenioną i polałem ranę, na co ona głośno syknęła.
-Co?- spytałem.
-To piecze.- powiedziała przez zęby.
-Serio?- popatrzyłem na nią.- Od osoby, która zabija tyle ludzi nie spodziewałbym się takiej odpowiedzi.
-Ale to piecze!- popatrzyła na mnie.
-A jakby Ci ten szatyn strzelił kulką w brzuch, albo Cię pobił to co byś powiedziała?
-Tylko, że do cholery kulka strzelona w brzuch nie piecze!!- wrzasnęła.
-Już, już spokojnie.- uśmiechnąłem się.
Polałem jeszcze trochę po ranie, na co ona ścisnęła rękę w pięść. Uśmiechnąłem się z usatysfakcjonowaniem, kiedy widziałem ją w takim stanie. Wyciągnąłem wacik i bandaż. Waci przyłożyłem do rany, a bandaż owinąłem na około jej głowy. Popatrzyła w lustro z przerażeniem.
-Ile mam z tym chujstwem chodzić?- spytała patrząc cały czas w swoje odbicie.
-Myślę, że rana nie była zbyt głęboka.. Dzisiaj ponosisz i możesz ściągnąć.- uśmiechnąłem się patrząc w jej odbicie w ogromnym lustrze.
-Nie pokaże się im tak na dole.- spuściła wzrok, opierając ręce o umywalkę.
-Nie musisz przecież.- oparłem się o ścianę.
-Tak Ci się wydaję.- podniosła brew.
-Może..- wzruszyłem ramionami.
-Musze jakoś przejść do swojego pokoju zostając niezauważona.- odwróciła się opierając się o blat, na którym znajdowała się umywalka.
-Przebiegnij.- popatrzyłem na nią.- to jest tylko zabandażowana głowa, przecież normalne.- przewróciłem oczami.
-Ehh.- westchnęła.
Nic więcej nie powiedziała, więc stwierdziłem, że myśli.
-Masz rację.- powiedziała odwracają głowę w prawą stronę.- Chodźmy.
Otworzyła drzwi i wyszła z łazienki, a ja zaraz po niej. Poszliśmy do.. Prawdopodobnie jej pokoju.
-To twój pokój?- rozejrzałem się dookoła.
Pokój był w kolorze fioletu, największa przestrzeń zajmowało duże dwuosobowe łóżko, na końcu pokoju znajdował się mały balkonik, z którego było widać drzewo w doniczce przy oknie.
-Tak.- podeszła do szafki, chowając do niej nóż.
Mój Boże.. Co ta dziewczyna ma w tym pokoju? Chociaż na pierwszy rzut oka, wygląda jak pokój normalnej nastolatki.
-To.. Ja już może pójdę.- kierowałem się w stronę wyjścia.
-Czekaj.- zatrzymała mnie.- Co chciałeś?
-Ja?- spytałem zdezorientowany.
-Tak Ty. Przyjechałeś tu z jakiegoś powodu, wiec słucham.-skrzyżowała ręce.
-Jaa.. Niee. Noo.- zacząłem się jąkać na co ona parsknęła śmiechem.
-Po prostu powiedz, że chciałeś mnie tylko zobaczyć.- ponownie uśmiechnęła się.
Uwielbiam jej ten szczery uśmiech. Mógłbym na Niego patrzeć godzinami.
Bieber, stop!! Nie możesz się zakochać w kryminalistce!!
-Tak, chciałem!- powiedziałem, prostując się, ale jednocześnie kłamiąc.
Przyjechałem do Niej to fakt, ale nawet nie mam pojęcia dlaczego.
-Dobra, dobra.- podeszła do mnie.- Możesz już iść.
-Dobry sposób, na wygonienie kogoś.- wyszczerzyłem się.- Możesz mnie na dół odprowadzić?
-Nie trafisz?- podniosła brew.
-Nie.
-No dobra.- przewróciła oczami i wyszła z pokoju, a ja za nią.
Zeszliśmy na dół po schodach, a tam nadal siedziała dziewczyna, bliźniacy i do tego doszedł jeszcze jeden chłopak, którego wcześniej tam nie było. Wszyscy znów patrzyli na mnie z szokiem, na co uśmiechnąłem się pod nosem.
-Papa.- pomachała mi stojąc przy wejściowych drzwiach.
-Cześć.- posłałem jej uśmiech, po czym poszedłem do swojego czarnego range rovera.
Destiny’s POV
Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie wypuszczając powietrze. Po chwili przyłączyłam się do reszty grupy.
-Wszystko dobrze?- spytałem.
-T-tak.- chwyciła się za głowę, po czym popatrzyła na swoją ręką, która była cała w krwi.
-Pokaż.- przechyliłem jej głowę, patrząc na otwartą ranę i krew spływającą strumieniem po jej włosach, po twarzy i szyi.-Będzie trzeba to odkazić.
Blondynka nic się nie odpowiedziała, tylko siedziała na chodniku w kompletnym szoku.
-Wstajesz, czy mam pomóc?- wystawiłem rękę w jej stronę, na co ona ją chwyciła i po chwili ją opuściła co chwila chwytając się głowy.
Weszliśmy do pomieszczenia, który wyglądał jak zwykły dobrze umeblowany dom.. Nic tu strasznego nie było, choć myślałem całkiem na odwrót. W salonie siedziała dziewczyna razem z dwoma chłopakami- podejrzewam, że byli to bliźniacy. Patrzyli na mnie z zaskoczeniem, a Destiny zaprowadziła mnie na piętro. Po chwili znaleźliśmy się w łazience.
Dziwiło mnie, że przez cały czas w ogóle się nie odzywała. Może to i dobrze?
-Gdzie masz apteczkę?- spytałem stojąc naprzeciwko Niej.
-W szafce pod zlewem.- wymamrotała.
Wyciągnąłem apteczkę z szafki i jeszcze raz obejrzałem głowę blondynki. Wyciągnąłem wodę utlenioną i polałem ranę, na co ona głośno syknęła.
-Co?- spytałem.
-To piecze.- powiedziała przez zęby.
-Serio?- popatrzyłem na nią.- Od osoby, która zabija tyle ludzi nie spodziewałbym się takiej odpowiedzi.
-Ale to piecze!- popatrzyła na mnie.
-A jakby Ci ten szatyn strzelił kulką w brzuch, albo Cię pobił to co byś powiedziała?
-Tylko, że do cholery kulka strzelona w brzuch nie piecze!!- wrzasnęła.
-Już, już spokojnie.- uśmiechnąłem się.
Polałem jeszcze trochę po ranie, na co ona ścisnęła rękę w pięść. Uśmiechnąłem się z usatysfakcjonowaniem, kiedy widziałem ją w takim stanie. Wyciągnąłem wacik i bandaż. Waci przyłożyłem do rany, a bandaż owinąłem na około jej głowy. Popatrzyła w lustro z przerażeniem.
-Ile mam z tym chujstwem chodzić?- spytała patrząc cały czas w swoje odbicie.
-Myślę, że rana nie była zbyt głęboka.. Dzisiaj ponosisz i możesz ściągnąć.- uśmiechnąłem się patrząc w jej odbicie w ogromnym lustrze.
-Nie pokaże się im tak na dole.- spuściła wzrok, opierając ręce o umywalkę.
-Nie musisz przecież.- oparłem się o ścianę.
-Tak Ci się wydaję.- podniosła brew.
-Może..- wzruszyłem ramionami.
-Musze jakoś przejść do swojego pokoju zostając niezauważona.- odwróciła się opierając się o blat, na którym znajdowała się umywalka.
-Przebiegnij.- popatrzyłem na nią.- to jest tylko zabandażowana głowa, przecież normalne.- przewróciłem oczami.
-Ehh.- westchnęła.
Nic więcej nie powiedziała, więc stwierdziłem, że myśli.
-Masz rację.- powiedziała odwracają głowę w prawą stronę.- Chodźmy.
Otworzyła drzwi i wyszła z łazienki, a ja zaraz po niej. Poszliśmy do.. Prawdopodobnie jej pokoju.
-To twój pokój?- rozejrzałem się dookoła.
Pokój był w kolorze fioletu, największa przestrzeń zajmowało duże dwuosobowe łóżko, na końcu pokoju znajdował się mały balkonik, z którego było widać drzewo w doniczce przy oknie.
-Tak.- podeszła do szafki, chowając do niej nóż.
Mój Boże.. Co ta dziewczyna ma w tym pokoju? Chociaż na pierwszy rzut oka, wygląda jak pokój normalnej nastolatki.
-To.. Ja już może pójdę.- kierowałem się w stronę wyjścia.
-Czekaj.- zatrzymała mnie.- Co chciałeś?
-Ja?- spytałem zdezorientowany.
-Tak Ty. Przyjechałeś tu z jakiegoś powodu, wiec słucham.-skrzyżowała ręce.
-Jaa.. Niee. Noo.- zacząłem się jąkać na co ona parsknęła śmiechem.
-Po prostu powiedz, że chciałeś mnie tylko zobaczyć.- ponownie uśmiechnęła się.
Uwielbiam jej ten szczery uśmiech. Mógłbym na Niego patrzeć godzinami.
Bieber, stop!! Nie możesz się zakochać w kryminalistce!!
-Tak, chciałem!- powiedziałem, prostując się, ale jednocześnie kłamiąc.
Przyjechałem do Niej to fakt, ale nawet nie mam pojęcia dlaczego.
-Dobra, dobra.- podeszła do mnie.- Możesz już iść.
-Dobry sposób, na wygonienie kogoś.- wyszczerzyłem się.- Możesz mnie na dół odprowadzić?
-Nie trafisz?- podniosła brew.
-Nie.
-No dobra.- przewróciła oczami i wyszła z pokoju, a ja za nią.
Zeszliśmy na dół po schodach, a tam nadal siedziała dziewczyna, bliźniacy i do tego doszedł jeszcze jeden chłopak, którego wcześniej tam nie było. Wszyscy znów patrzyli na mnie z szokiem, na co uśmiechnąłem się pod nosem.
-Papa.- pomachała mi stojąc przy wejściowych drzwiach.
-Cześć.- posłałem jej uśmiech, po czym poszedłem do swojego czarnego range rovera.
Destiny’s POV
Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie wypuszczając powietrze. Po chwili przyłączyłam się do reszty grupy.
-Co Ci się stało w głowę?- spytałam zaniepokojony Christian
podchodząc do mnie.
-Wina Andrei.- popatrzyłam na nią.
-Jak to moja wina?!- wrzasnęła wskazując na siebie.
-Jakbyś kurwa nie przyprowadzała tutaj tego chuja, to nic by mi się nie stało!
Co czułam w danej chwili? Chęć rozwalenia jej głowy.
-Nie mów tak na Niego.. Alan jest bardzo słodki.- uśmiechnęła się wrednie.- Skoro uprawiał seks z inną dziewczyną, będąc z Tobą, to Ty najwidoczniej nie dałaś mu tego czego pragnął.- skrzyżowała ręce, a ten zjebany uśmiech nie znikał z jej twarzy..
Zastygłam słysząc jej słowa. Zacisnęłam dłonie w pięści i przełknęłam głośno ślinę. Wszyscy stali w ciszy i w kompletnym osłupieniu. Ten chuj powiedział jej wszystko!! Zabije go.. Nikt nie miał prawa się o tym dowiedzieć.
-Byłam z nim mając 14 lat, to chyba normalne, że nie uprawiałam z nim seksu.- syknęłam.
-Ha! No proszę.- klasnęła w dłonie.- Teraz masz 18 i robisz to z pierwszym lepszym.- ponownie skrzyżowała dłonie.
-Jesteś suką, Andrea.- warknęłam, podchodząc do Niej.- Suką, którą
pragnę zabić w tej chwili.- popatrzyłam jej prosto w oczy.- Ale nie zrobię
tego, wiesz czemu?- skrzyżowałam ręce, przenosząc ciężar jednej nogi na drugą.-
Ponieważ Christian lubi Cię wykorzystywać. Tylko dlatego.- uśmiechnęłam się
usatysfakcjonowaniem, wiedząc, że wygrałam tą kłótnie.-Wina Andrei.- popatrzyłam na nią.
-Jak to moja wina?!- wrzasnęła wskazując na siebie.
-Jakbyś kurwa nie przyprowadzała tutaj tego chuja, to nic by mi się nie stało!
Co czułam w danej chwili? Chęć rozwalenia jej głowy.
-Nie mów tak na Niego.. Alan jest bardzo słodki.- uśmiechnęła się wrednie.- Skoro uprawiał seks z inną dziewczyną, będąc z Tobą, to Ty najwidoczniej nie dałaś mu tego czego pragnął.- skrzyżowała ręce, a ten zjebany uśmiech nie znikał z jej twarzy..
Zastygłam słysząc jej słowa. Zacisnęłam dłonie w pięści i przełknęłam głośno ślinę. Wszyscy stali w ciszy i w kompletnym osłupieniu. Ten chuj powiedział jej wszystko!! Zabije go.. Nikt nie miał prawa się o tym dowiedzieć.
-Byłam z nim mając 14 lat, to chyba normalne, że nie uprawiałam z nim seksu.- syknęłam.
-Ha! No proszę.- klasnęła w dłonie.- Teraz masz 18 i robisz to z pierwszym lepszym.- ponownie skrzyżowała dłonie.
-Ja jestem suką, tak?- łzy zaczęły napływać do jej oczu.- Nienawidzę Cię!! Od samego początku nienawidziłam i zawsze tak będzie!
-A wiesz co?- popatrzyłam na nią zirytowaniem.- Mam to głęboko w nosie, bo takie szmaty jak ty dla mnie nie istnieją.-zwęziłam oczy.
-A może odejdę, będzie najlepiej!- wyrzuciła energicznie ręce w górę.
-Jestem za!- podniosłam dłoń.
Andrea wybiegła z salonu, żeby się całkowicie nie rozkleić, a ja odwróciłam się w stronę całej reszty.
-Des..- zaczął Christian.
-Ja, nie chcę o tym gadać.- spuściłam głowę.
Poszłam do swojego pokoju. Tylko tam czułam się bezpiecznie. Było to miejsce do, którego nikt nie miał wstępu. Położyłam się na łóżku. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
-Hej Des, to ja Chris. Mogę wejść?
__________________________________
Dziękuję za te wszystkie komenatrze i w ogóle :D <3
Jesteście świetni <3
Więc tak
mój twitter xxKaLoLaxx
macie pytania? ask.fm/teachhowtodougie
Pytajcie <3 Hejty też miel widziane :D <3
*.* Uwielbiam Cię <3 Czekam NN <3 Kiedy planujesz go dodac ? :D
OdpowiedzUsuńAwww *__* Nastepny prosze <3 Kocham to <3
OdpowiedzUsuń