środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 3.

Była godzina 5.30, no pięknie. Skończyłam z facetem w łóżku na całą noc. Zmarnowałam sobie imprezę! Chociaż.. Nie żałuję. No co? Koleś dobry jest.. wstałam z łóżka, ubrałam się i wyszłam z pokoju. Na dole leżało kilka opitych w trzy dupy chłopaków i dziewczyn. Ja to się chyba nigdy w taki sposób nie opiłam.  Ostatni raz nie jadę samochodem. Serio, te dwie przecznice wydawały się męczarnią. Doszłam tam na 6.00 choć zazwyczaj taki kawałek idę w 10 minut.  Weszłam po cichu do środka i biegnąc na palcach poszłam do łazienki wziąć prysznic. Po kilkunastu minutach wyszłam spod prysznica, owinęłam swoje ciało w ręcznik i poszłam do mojego pokoju. Wzięłam czystą bieliznę i ubrania i wsunęłam je na siebie, a włosy spięłam w koka. Zeszłam na dół, żeby coś zjeść. Postanowiłam zrobić sobie tosty i kawę. Coś dobrego na rozpoczęcie dnia. Była 6.30 gdy do kuchni wszedł Jason.
-Cześć skarbie.- powiedział zaspanym głosem.
-No siema Jase, jak tam?
-Dobrze, kiedy wróciłaś do domu? Długo nie mogliśmy Cię znaleźć.-przetarł oczy, muskając mój policzek.
-Wróciłam może jakieś pół godziny temu?- odepchnęłam go.
-Żartujesz? Z iloma spałaś?- przetarł twarz nawilżonym ręcznikiem, co go momentalnie ożywiło.
-Z jednym.- przyznałam.- Ale koleś był dobry.- uśmiechnęłam się cwaniacko.
-A z kim jeśli mogę wiedzieć?- oparł się o blat.
-Nie twój interes.- spiorunowałam go wzrokiem.- Lepiej, żebyś mi humoru nie psuł, bo dzisiaj wyjątkowo jest bardzo dobry.
-To zrób zdjęcie, na pamiątkę.- wymamrotał wychodząc z kuchni.
-Dupek.- powiedziałam już sama do siebie.
Po zrobieniu kanapek poszłam do salonu, włączając MTV oglądałam co ciekawego robi po raz kolejny Snooki z „Ekipy z New Jersey” . Nie oceniajcie mnie. Mimo, że zabijam większość osób, nadal mam coś ze zwykłej nastolatki. Na osiemnastolatkę to chyba normalne, prawda? Po chwili przysiadł się do mnie Christian. Nasz ranny ptaszek.
-Siema Des.- rzucił się na kanapę.
-Siema.- powiedziałam biorąc kolejnego gryza tosta.
-Jak na imprezie?- wziął jedna z moich tostów.
Zabiję go.
-Zajebiście. A Ty mów jak tam noc z Andreą.- odwróciłam głowę w jego stronę.
-Jakie jest przeciwieństwo do „zajebiście”?- spytał patrząc na mnie.
-Kiepsko? Źle? Nie wiem.- wzruszyłam ramionami.
-Właśnie tak.- spuścił głowę.- No kurwa, ta laska się zachowuję jakby miała coś nie pokolei.
-Jakbym nie wiedziała.- zakpiłam.
-Znaczy jak wy poszliście na tą imprezę, to ona trochę ze mną posiedziała, a potem gdzieś wyszła na pół godziny, może godzinę.-wzruszył ramionami.- Potem wróciła i tak jakby nie miała już wgl na nic siły.-popatrzyłam na niego.- Mimo tego, miała ochotę się zabawić, a ja nie miałem nic przeciwko.-wyszczerzył się.
-To jest właśnie Andrea.- popatrzyłam w TV.- Może nie mieć na nic siły, ale, żeby mieć kolejny orgazm to zawsze pierwsza.- przewróciłam oczami.
-Prawda.- Chris przytaknął mi biorąc kolejnego Tosta.
Resztę poranka oglądaliśmy TV, no po prostu pobiłam swój własny rekord.


Justin’s POV

 Obudziłem się, na obcym łóżku, całkiem nagi. Próbowałem sobie przypomnieć co się stało poprzedniej nocy. Nie mogłem. Głowa mnie bolała, jak nie wiem. Miałem mocnego kaca. Miałem tylko przebłyski, jakiejś niebieskoookiej blondynki, z którą tu wylądowałem. Czyżby Destiny? Co ja zrobiłem.. nie, żebym był jeszcze prawiczkiem. W końcu jak byłem z Seleną uprawialiśmy seks nałogowo, ale ona mnie znudziła. Nie sądziłem, że kolejną dziewczynę zaliczę. Była godzina 5.50. Wstałem ubrałem swoje wczorajsze ubrania i wyszedłem z tego domu. Oj długo mi zostanie w pamięci, długo. Wszedłem do samochodu i pojechałem do mojego pokoju hotelowego. Wziąłem prysznic i ubrałem świeże ubrania. Wyszedłem z łazienki i zrobiłem sobie kawę, gdy nagle do pokoju wleciał Chaz. Mój przyjaciel, tak dla ścisłości.
-Stary, gdzie Ty byłeś całą noc?!- wybuchnął.
-Tu i tam.- powiedziałem nadzwyczaj spokojnie.
-Serio się kurwa pytam!!- wrzeszczał jak popierdolony.
-Po pierwsze. Byłem na imprezie.- oparłem się o blat w kuchni.- Po drugie nie krzycz tak, bo mi zaraz uszy eksplodują.
-Czyżby kac?- spytał usatysfakcjonowany.
-Chuj Cię to.- wymamrotałem.
-Słuchaj za godzinę masz wywiad, pamiętasz o tym, nie?
Przyłożyłem głowę do blatu. Kurwa mać, zapomniałem.
-Odwołaj to.- powiedziałem podchodząc do niego.
-Jak to? Tak po prostu?- pytał zdezorientowany.
-Nie wiem.- złapałem go za ramię, wyprowadzając z pomieszczenia.- Powiedz cokolwiek, tylko niech mi dadzą święty spokój.
-Ale, Justin..- zamknąłem mu drzwi przed nosem.
Głowa mnie nawalała jak nie wiem, poszedłem do sypialni i dosłownie rzuciłem się na łóżko.. Jedyne co pomyślałem przed snem? Chcę do mojego prawdziwego domu.



Destiny’s POV



-Viper..- powiedział do mnie Robin.- Chodź tu.- rozkazał.
Mówi do mnie Viper? Coś się stało, albo mam kogoś zabić.
-Idę.- wstałam z kanapy.- Co jest?- przeniosłam ciężar prawej nogi na lewą.
-Ktoś zabił Sashe.- powiedział prosto z mostu.
-Jak to kurwa zabił Sashe?!- moje oczy rozszerzyły się w nagłym szoku.
-No ktoś po prostu zabił tą dziewczynę na imprezie..
-Co Ty kurwa pierdolisz?!- wyrzuciłam energicznie ręce w górę.
-Destiny.. Ochłoń.- uspokajał mnie Christian, który ni stąd ni zowąd znalazł się obok mnie.
Trochę mu to uspokajanie zajęło.
-Dobra.- wypuściłam powietrze.- Kto to mógł zrobić?- popatrzył na wszystkich zgromadzonych.
-Ktoś kto był na tej imprezie.- powiedziała Renee, podnosząc brew.
-Destiny?- spytał niepewnie Jason.
-No Ty sobie chyba kurwa jaja robisz?- spojrzałam na niego.- Myślisz, że jestem taka popierdolona, żeby zabijać laskę, która była winna nam 3000$?- wskazałam na siebie.- Pierwsze bym wzięła kasę. Potem zabiła.- dodałam krzyżując ręce, opierając się o blat.
-Nie możemy jej o to oskarżać.- bronił mnie Robin.
Jeśli chodzi o bliźniaków to Robina lubię bardziej.
-Czemu nie?- spytała Andrea.- Była na tej imprezie.- spojrzała na mnie.- Mogła jej cos zrobić.
-Słuchaj dziewczynko.- podeszłam do niej.- nie zabiłam jej, jasne?- popatrzył na nią „z góry” co było dość proste, gdy jest się wyższym.
-Skąd możemy to wiedzieć?- skrzyżowała ręce zwężając oczy.- Nienawidziłaś jej.
-Ale nie jestem taką suka, jak Ty!- wytknęłam jej palec w krtań.- Mam nadzieję, że się rozumiemy.- mogła wyczuć mój oddech na jej ciele.
-Dziewczyny to nie czas na kłótnie.- przerwał Christian.- To nie koniecznie musiał być ktoś z imprezy.
-Policja będzie prowadzić dochodzenie.- wtrąciła Renee patrząc na mnie.
-Co sugerujesz?- spytałam.
-Musisz iść do chłopaka, z którym spałaś, żebyś miała alibi.
-Mam iść do.. Tego chłopaka?- moje ciało zadrżało.
-Znajdziemy go..- przejechała mi ręką po plecach.- Powiedz tylko jak się nazywa.
Po dłuższej chwili postanowiłam im powiedzieć.. W końcu i tak wyszło by to na jaw, a tu było trzeba chronić mój tyłek.
-Justin.- podniosłam brew.- Bieber.

_____________________________

Jaki rozdział :O dziękuję, za komentarze pod tamtym rozdziałem :D Myślę, że pod tym bedzie jeszcze wiecej omomom <3
Follow me on twitter https://twitter.com/xxKaLoLaxx ;)
Macie pytania? ask.fm/teachhowtodougie :D

9 komentarzy: