sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział 16


Przez resztę dnia siedziałam w domu. Pod wieczór chłopaki wymyśliły grilla. Zgodziłam się tylko dlatego, że nie daliby mi spokoju, gdybym na grilla nie poszła. Razem z Renee pojechałyśmy do sklepu po różnego typu przekąski, a potem po wszelkiego rodzaju alkohole i napoje. Będąc w markecie wszyscy na mnie patrzyli ze zdziwieniem. No tak.. Miałam zabandażowaną całą głowę, więc nie zwracałam na to szczególnej uwagi.
-Des!- pisnęła Renee, biegnąc do mnie z chipsami i wkładając je do wózka.
-Nie krzycz.- powiedziałam trochę ciszej.
-Słuchaj co leci w radiu.- obróciła moją głowę w stronę głośnika, żebym posłuchała.
Leciała piosenka.. Tak dokładnie piosenka Biebera.
-Love me like you do!- zafałszowała szatynka.
-Kurwa mać Renee, zlituj się.- popatrzyłam na nią z politowaniem.
Dziewczyna zachichotała, ale przynajmniej się uspokoiła.
-Destiny Bieber.- powiedział nagle.
-Co?- popatrzyłam na nią z miną „WTF”.
-Pasuję nawet.- wzruszyła ramionami.
-Ale Ci jebie dziewczyno.- spuściłam głowę opierając się o wózek.
-Ej no, ale przecież to widać..- położyła rękę na moim ramieniu.- Z żadnym chłopakiem z twoich jednorazowych przygód się nie widywałaś później.. Coś jest na rzeczy.
-Piłaś coś? Czy ćpałaś? A może jedno i drugie?- spojrzałam na nią.
-Destiny! Do cholery!- wrzasnęła na cały sklep.- Ty coś do niego czujesz! I nie mów, że jest inaczej, bo to kurwa widać! Jestem Twoją przyjaciółką i do chuja wiem jak się zachowujesz!
Cały sklep patrzył na nią jak na idiotkę. Spuściłam głowę wstydząc się za nią.
-Zamknij się.- syknęłam.- Zamknij się i nie rób siary na cały sklep!
-Nie ważne.- machnęła ręką, w ogóle nie przejmując się tym co jej powiedziałam.
-Jesteś niemożliwa.- przewróciłam oczami.
Resztę zakupów zrobiłyśmy w ciszy.


Justin’s POV


-Jus.- powiedziała Miley.- Dzięki, było świetnie.. Tak się wczułeś w tą piosenkę.
-No widzisz, jestem wspaniałym aktorem.- wyszczerzyłem się.
-Wiesz, może wyjdziemy na kawę? Mam trochę wolnego czasu, a nie mam z kim go spędzić.- zatrzepotała rzęsami.
W tej chwili usłyszałem wibracje telefonu, dzwonił do mnie nieznany numer..
-Przepraszam, musze odebrać.- powiedziałem wskazując na telefon.
-Jasne.- uśmiechnęła się i poszła usiąść.
-Halo?- odwróciłem się, oddalając trochę od Miley.
-Bieber?- spytał nieznajomy mi głos.
-A kto pyta?
-Duch Święty.- warknął do telefonu.
-Czyżby nadszedł mój czas?- powiedziałem żartobliwie.
-Nadejdzie jak nie przestaniesz zgrywać idiotę.
-Nie no dobra, tak szczerze kim jesteś?- zacisnąłem telefon, wkładając wolną rękę do kieszeni.
-Chris.- powiedział szybko.
-Skąd Ty masz koleś mój numer?
-Czy to jest ważne?- w jego głosie było słychać politowanie.- Słuchaj, jutro Twoja przyszła dziewczyna ma urodziny i..
-Czekaj, czekaj, czekaj.- przerwałem mu.- Jaka przyszła dziewczyna?
-Ja pierdole.- powiedział do siebie.- Dobra to może, tak, żeby idiota zrozumiał. D e s t i n y  m a  j u t r o  u r o d z i n y.- przeliterował.- Rozumiesz?
-A no rozumiem.
-Więc chcę jej zrobić jakąś niespodziankę i postanowiłem zrobić coś na jej osiemnaste urodziny. Mam nadzieję, że pomożesz mi.
-Jasne!- pisnąłem do słuchawki.
-Ciszej do chuja..
-Sorry.- odkaszlnąłem.- Impreza, ma być jutro tak? Załatwię jakąś salę.
-Wiesz, nie jestem osobą, która lubi się wpraszać, ale nie znam Twojego gustu, wiec wolę jechać z Tobą.
-Żaden problem.- podniosłem wolną rękę w bok.
-To o której mam wpaść?
-Przyjedź do hotelu o 18.00 potem pojedziemy na miasto.
-Nie ma sprawy. Do zobaczenia.
-Siema.- rozłączyłem się.
Wróciłem do Miley, która widząc, że do niej podchodzę uśmiechnęła się wstając.
-Więc jak z tą kawą?
-Zależy kiedy byś chciała? Dzisiaj jestem umówiony, a jutro będzie impreza.
-Jaka impreza?- spytała podchodząc do zamrażarki, wyciągając z niej wodę.
-Znajoma robi osiemnastkę.- przełknąłem ślinę.
Jeżeli mogę ją nazwać znajomą.
-Zamknięta impreza?
-Jeszcze nic nie ustaliśmy. To ma być niespodzianka dla niej, więc ja i jej kolega mamy załatwić salę etc.- powiedziałem siadając na fotelu.
-Mogę pomóc w dekoracjach?
-Jasne.- uśmiechnąłem się.- Przyda się każda para rąk.
-Świetnie.- powtórowała mi.- O której jesteś umówiony w sprawie tej imprezy?
-O 18.00 Christian ma przyjechać do  hotelu.
-No to lepiej jedźmy teraz, bo znając życie będą korki.
-Racja.- przytaknąłem i wstałem.
Wyszliśmy ze studia i pojechaliśmy moim range roverem pod hotel. Stał tam już Christian.
-Siema, bro!- krzyknąłem ze samochodu.
Popatrzył się na mnie, podchodząc do samochodu.
-Nigdy mnie tak nie nazywaj.- syknął, po chwili patrząc na Miley.- O Hannah Montana z Tobą jedzie.
Parsknąłem śmiechem, a mi powtórowała Miley, a chwilę potem Christian.
-Miley.- podała rękę Christianowi.
-Christian.- musnął jej dłoń.
Christian potrafi być grzeczny? Nie spodziewałbym się..
-Koleś wskakuj i jedziemy.
Christian wsiadł i razem pojechaliśmy pod jedną z najlepszych dyskotek w mieście.
-Dzień dobry.- powiedziałem wchodząc.
-O mój Boże.- powiedziała pracownica klubu.
Uśmiechnąłem się lekko. Reakcja dziewczyn nigdy mnie nie znudzi.
-W czym mogę pomóc?- patrzyła na mnie w jak w obrazek.
-Chcielibyśmy zrobić imprezę, jutro.
Szatynka poszła po coś, mówiąc, żebyśmy zaczekali, więc usiedliśmy, czekając na kierowniczkę, albo kogoś. Właściwie tylko ja siedziałem, bo Miley rozmawiała cały czas z Christianem. Tak patrząc na nich myślę, że byłaby z nich świetna para. Taa, Justin Bieber- światowa swatka.
-Dzień dobry panie Bieber.- podeszła do mnie blondyna z włosami do ramion.- Więc chce pan przejąć lokal na jutro?
-Tak.- wstałem, otrzepując spodnie.- Najlepiej od godziny 18, do rana.- uśmiechnąłem się.
-Myślę, że dam radę załatwić.- posłała mi zalotny uśmiech.
Zaczęła czegoś szukać w komputerze.
-Więc od 18 do 5 rano następnego dnia, pasuję?- popatrzyła na mnie jednym okiem ciagle wpatrując się w komputer.
-Myślę, że tak.
-Więc chce pan, żeby nasza ekipa wykonała dekorację, czy..
-My się tym zajmiemy. –przerwała Miley, niespodziewanie pojawiając się obok mnie.
-No dobrze.- kierowniczka uśmiechnęła się.- Jak coś będziemy kontakcie panie Bieber.
-Oczywiście.
Zapisałem jej numer i podałem karteczkę.
-To teraz dekoracje.- powiedziałem podchodząc do Chrisa.
-Wiem, gdzie możemy kupić.- powiedziała Miley kładąc rękę na moim mięśniu.- ale najważniejsze jest jaka jest ta Wasza kumpela.
-Destiny?- spytał Chris.- Jest… Ostra.
Oj i to bardzo.
-Hmmm, Destiny.. Gdzieś słyszałam to imię.
-Może, gdy nagrywaliśmy piosenkę o tytule „Destiny”?- spytałem jakby to była najbardziej oczywista rzecz.
-Nie, nie stąd.- przyłożyła palce do skroni.- A wiem! Mówili o takiej jednej w wiadomościach.. Znana jako Viper?
-Strzał w dziesiątkę.- odkaszlnął Chris, patrząc gdzieś w podłogę.
-Zaraz, zaraz. Czy my robimy przyjęcie dla kryminalistki?!- wykrzyczała.
-Cicho Mils.- zatkałem jej buzię ręką.
Po chwili, gdy się uspokoiła zdjąłem rękę z jej buzi.
-Wytłumaczysz mi co tu jest grane?- spytał patrząc na mnie ze złością.
-Może ja to zrobię.- przerwał Christian.- Może przy kawie, co Ty na to?
Miley popatrzyła na mnie, po czym jej wzrok powędrował na Christiana. Kiwnęła głową i Chris i Mils poszli w stronę kawiarni zostawiając mnie samego. Szczerze nie przeszkadzało mi to.. Mogłem w końcu wybrać jakiś prezent dla Destiny. Postanowiłem wybrać się do jubilera i wybrać dla niej jakiś naszyjnik.


______________________
Masz Michalino.. Tak długo czekałas xd

4 komentarze:

  1. czemu tak długo nie pisałas ?? naprawde dobre opowiadanie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pisałam, boo myślałam, że nikomu sie nie podoba x

      Usuń
  2. Kochanie. !! <3 Po pierwsze sorki, że tak długo nie przeczytałam, ale miałam parę spraw. :) Jezu, Kocham Cię. Ty masz coś z głową, że nie dodajesz. -,-

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy następny *.* / Kasia Swag

    OdpowiedzUsuń