Destiny nie chciała się obudzić, więc postanowiłem usiąść na
ławce, naprzeciwko niej. Szczerze? Nigdy bym się nie spodziewał, że milę od jej
domu znajduję się tak piękna polana. Wziąłem jej telefon z ziemi i wyłączyłem
piosenkę. Uśmiechnąłem się na widok jej tapety z napisem „Believe”. To było
miłe, patrząc jak osoba, która Cię nienawidzi ma na telefonie coś co jest z
Tobą związane. Zablokowałem jej telefon i zacząłem go okręcać na około w
palcach, cierpliwie czekając jak Des się obudzi. Dziewczyna spała jak zabita.
Dosłownie. Znudzony czekaniem, aż się obudzi wziąłem ją na ręce i poszedłem z
stronę ogrodu, gdzie siedział Christian i Renee.
-Justin!- pisnęła Renee, podchodząc do mnie.- Czy z nią wszystko..
-Tak, wszystko w porządku.- przerwałem jej, uśmiechając się.- Po prostu zasnęła i nie chcę się obudzić.
-Zaprowadź ją do pokoju.- powiedział serdecznie Christian, uśmiechając się.
Do mnie? Woah.
Przytaknąłem mu i poszedłem z nią do jej pokoju. Położyłem ją na łóżku, po czym przykryłem kocem, który znajdował się na podłodze. No proszę, ten sam koc, na którym ja spałem. Blondynka, odwróciła się jednocześnie przytulając do siebie poduszkę. Wyglądała tak słodko.
BIEBER, NIE MOŻESZ SIĘ ZAKOCHAĆ. Tak właśnie krzyczała moja podświadomość. Niestety miała rację, nie mogłem. Podszedłem do szafki, na której miała różne swoje zdjęcia z dzieciństwa, pamiątki, maskotki i zeszyt. Przypominał pamiętnik, wiec nie miałem zamiaru sprawdzać co było w środku. Oglądałem jej zdjęcia. Gdy była młodsza, wyglądała całkiem inaczej niż jak wygląda teraz. Była ładna bez makijażu, nie potrzebnie teraz tyle go nakłada. Szczególnie na oczy. Tak myślę. Jedno zdjęcie przykuło moją uwagę. Były to 4 fotografie, zrobione w budce na zdjęcia. Na każdej miała śmieszne miny, ale nie była na nich sama. Była prawdopodobnie z chłopakiem, a na jednym się z nim całowała. Zdjęcia były oprawione w mała anty ramę. Nie wiadomo czemu, poczułem się zazdrosny. Aż z tego powodu parsknęłam śmiechem. Nagle usłyszałem jak Des porusza się na łóżku. Przecierała oczy, rozglądając się dookoła.
-Bieber?- spytała zdezorientowana.- Co ja.. Co Ty tu robię?- ponownie rozejrzała się dookoła.
-Zasnęłaś na ławce, za lasem, a wszędzie Cię szukali, wiec postanowiłem Cię wziąć do domu.- uśmiechnąłem się, podchodząc do niej.- Dobrze się czujesz?- usiadłem na łóżku.
-Tak.- spuściła głowę, na co zobaczyłem jak jej blond włosy z prawej strony, zmieniają kolor na czerwony.- Co się tak przyglądasz, jak głupi?- spytała, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
-Rana się odnowiła. Będzie trzeba ponownie założyć bandaże.- uśmiechnąłem się niepewnie jednocześnie wstając.
-Myślę, że się obejdzie bez tego.- przewróciła oczami, gdy popatrzyła na zakrwawioną poduszkę, wyskoczyła z łóżka jak poparzona.
Parsknąłem śmiechem, widząc jej reakcję.
-Co Cię tak śmieszy?- lekko mnie popchnęła.
-Twoja reakcja.- zachichotałem.- Czyżbyś dostała okres?- zażartowałem.
-A spierdalaj.- ponownie mnie popchnęła, przewracając przy tym oczami.
-Wiesz co mnie zawsze zastanawiało?- usiadłem na jej łóżku, podpierając się z tyłu rękami, na co Des popatrzyła na mnie.- Jak to jest, że dziewczyna co miesiąc krwawi, ale przez to nie umiera?- popatrzyłem na nią, na co ona złapała się za czoło.
-Ty serio jesteś taki głupi, czy takiego udajesz?- spytała, patrząc na mnie z politowaniem.
-Ale czy to dla Ciebie nie jest dziwne?- spytałem, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
-Tak samo jakbym ja spytała, dlaczego chłopak może mieć tylko raz orgazm podczas stosunku, a dziewczyna może mieć ich więcej.- kącik jej ust się uniósł ku górze.
-A na to jest logiczne wytłumaczenie.- podniosłem palec ku górze, na co Des popatrzyła na mnie z zainteresowaniem.- Ale jeszcze go nie poznałem.- położyłem rękę na udzie.
-Justin!- pisnęła Renee, podchodząc do mnie.- Czy z nią wszystko..
-Tak, wszystko w porządku.- przerwałem jej, uśmiechając się.- Po prostu zasnęła i nie chcę się obudzić.
-Zaprowadź ją do pokoju.- powiedział serdecznie Christian, uśmiechając się.
Do mnie? Woah.
Przytaknąłem mu i poszedłem z nią do jej pokoju. Położyłem ją na łóżku, po czym przykryłem kocem, który znajdował się na podłodze. No proszę, ten sam koc, na którym ja spałem. Blondynka, odwróciła się jednocześnie przytulając do siebie poduszkę. Wyglądała tak słodko.
BIEBER, NIE MOŻESZ SIĘ ZAKOCHAĆ. Tak właśnie krzyczała moja podświadomość. Niestety miała rację, nie mogłem. Podszedłem do szafki, na której miała różne swoje zdjęcia z dzieciństwa, pamiątki, maskotki i zeszyt. Przypominał pamiętnik, wiec nie miałem zamiaru sprawdzać co było w środku. Oglądałem jej zdjęcia. Gdy była młodsza, wyglądała całkiem inaczej niż jak wygląda teraz. Była ładna bez makijażu, nie potrzebnie teraz tyle go nakłada. Szczególnie na oczy. Tak myślę. Jedno zdjęcie przykuło moją uwagę. Były to 4 fotografie, zrobione w budce na zdjęcia. Na każdej miała śmieszne miny, ale nie była na nich sama. Była prawdopodobnie z chłopakiem, a na jednym się z nim całowała. Zdjęcia były oprawione w mała anty ramę. Nie wiadomo czemu, poczułem się zazdrosny. Aż z tego powodu parsknęłam śmiechem. Nagle usłyszałem jak Des porusza się na łóżku. Przecierała oczy, rozglądając się dookoła.
-Bieber?- spytała zdezorientowana.- Co ja.. Co Ty tu robię?- ponownie rozejrzała się dookoła.
-Zasnęłaś na ławce, za lasem, a wszędzie Cię szukali, wiec postanowiłem Cię wziąć do domu.- uśmiechnąłem się, podchodząc do niej.- Dobrze się czujesz?- usiadłem na łóżku.
-Tak.- spuściła głowę, na co zobaczyłem jak jej blond włosy z prawej strony, zmieniają kolor na czerwony.- Co się tak przyglądasz, jak głupi?- spytała, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
-Rana się odnowiła. Będzie trzeba ponownie założyć bandaże.- uśmiechnąłem się niepewnie jednocześnie wstając.
-Myślę, że się obejdzie bez tego.- przewróciła oczami, gdy popatrzyła na zakrwawioną poduszkę, wyskoczyła z łóżka jak poparzona.
Parsknąłem śmiechem, widząc jej reakcję.
-Co Cię tak śmieszy?- lekko mnie popchnęła.
-Twoja reakcja.- zachichotałem.- Czyżbyś dostała okres?- zażartowałem.
-A spierdalaj.- ponownie mnie popchnęła, przewracając przy tym oczami.
-Wiesz co mnie zawsze zastanawiało?- usiadłem na jej łóżku, podpierając się z tyłu rękami, na co Des popatrzyła na mnie.- Jak to jest, że dziewczyna co miesiąc krwawi, ale przez to nie umiera?- popatrzyłem na nią, na co ona złapała się za czoło.
-Ty serio jesteś taki głupi, czy takiego udajesz?- spytała, patrząc na mnie z politowaniem.
-Ale czy to dla Ciebie nie jest dziwne?- spytałem, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
-Tak samo jakbym ja spytała, dlaczego chłopak może mieć tylko raz orgazm podczas stosunku, a dziewczyna może mieć ich więcej.- kącik jej ust się uniósł ku górze.
-A na to jest logiczne wytłumaczenie.- podniosłem palec ku górze, na co Des popatrzyła na mnie z zainteresowaniem.- Ale jeszcze go nie poznałem.- położyłem rękę na udzie.
-Jesteś idiotą.- przewróciła oczami i wzięła poduszkę,
ściągając z niej poszewkę.
Nastała niezręczna cisza. Przynajmniej niezręczna dla mnie, a jej włosy stawały się coraz to mocniej czerwone. Chwyciłem jej rękę i poszedłem stronę łazienki.
-Co Ty do cholery robisz?!- wrzasnęła jak zamknąłem drzwi od łazienki.
-Ratuję Twoją główkę, skarbie.- puściłem jej oczko, na co ona ewidentnie zamilkła.
Zacząłem przemywać jej ranę, najpierw wodą, a potem wodą utlenioną. Mówię Wam widok jej, jak ją to szczypie jest przekomiczny.
Destiny’s POV
-Dobra, myślę, że starczy tej jebanej tlenówki.- syknęłam.
-Też tak myślę.- uśmiechnął się wrednie.- Uwielbiam na ciebie patrzeć, jak Cię leję nią po ranie.
-Nienawidzę Cię.- popatrzyłam na niego.
-Wcale nie.- powiedział z dumą.
-Byś się zdziwił.- mruknęłam.
-Nie boję się Ciebie, Viper.
Za nim zdążył cokolwiek zrobić, wstałam i wykręciłam mi rękę do tyłu.
-Aua! Destiny, do cholery!- wrzasnął z bólu.
-Cofnij to, Bieber!- trzymałam jego rękę w tyle.
-Ale to jest prawda!- mocniej ją wykręciłam, na co on syknął.
-Cofnij, albo Ci ją złamie.- wyszeptałam mu do ucha.
-Dobrze, cofam to, ale mnie puść kurwa!- warknął.
Puściłam jego rękę, a jego twarz była czerwona. Parsknęłam śmiechem widząc
go w takim stanie.Nastała niezręczna cisza. Przynajmniej niezręczna dla mnie, a jej włosy stawały się coraz to mocniej czerwone. Chwyciłem jej rękę i poszedłem stronę łazienki.
-Co Ty do cholery robisz?!- wrzasnęła jak zamknąłem drzwi od łazienki.
-Ratuję Twoją główkę, skarbie.- puściłem jej oczko, na co ona ewidentnie zamilkła.
Zacząłem przemywać jej ranę, najpierw wodą, a potem wodą utlenioną. Mówię Wam widok jej, jak ją to szczypie jest przekomiczny.
Destiny’s POV
-Dobra, myślę, że starczy tej jebanej tlenówki.- syknęłam.
-Też tak myślę.- uśmiechnął się wrednie.- Uwielbiam na ciebie patrzeć, jak Cię leję nią po ranie.
-Nienawidzę Cię.- popatrzyłam na niego.
-Wcale nie.- powiedział z dumą.
-Byś się zdziwił.- mruknęłam.
-Nie boję się Ciebie, Viper.
Za nim zdążył cokolwiek zrobić, wstałam i wykręciłam mi rękę do tyłu.
-Aua! Destiny, do cholery!- wrzasnął z bólu.
-Cofnij to, Bieber!- trzymałam jego rękę w tyle.
-Ale to jest prawda!- mocniej ją wykręciłam, na co on syknął.
-Cofnij, albo Ci ją złamie.- wyszeptałam mu do ucha.
-Dobrze, cofam to, ale mnie puść kurwa!- warknął.
-Nienawidzę Cię.- warknął, trzymając się za rękę.
-Tak sobie wmawiaj.- zakpiłam.
Bieber przewrócił oczami, a ja przetarłam moją otwartą ranę wodą. Po chwili Justin mi pomógł i założył mi bandaż na głowę. Przeczesałam od połowy głowy moje włosy palcami i popatrzyłam na Biebera, który stał za mną opierając się o ścianę.
-Des..- zaczął nerwowo.
-Tak?- spytałam, opierając się o blat ze zlewem.
-Przepraszam.- powiedział przekręcając głowę na prawą stronę.
-Za co?- spytałam zdezorientowana.
-Za ranek.- spuścił głowę.- Nie powinienem nic takiego mówić.- popatrzył na mnie.
Dopiero teraz przypomniała mi się dzisiejsza kłótnia, mimo tego nie miałam ochoty jej kontynuować.
-Zapomnij.- machnęłam ręką.
-Serio?- spytał zszokowany.
-Tak, serio.- powiedziałam, jakby to była najbardziej oczywista rzecz, po czym odwróciłam się do lustra.
Wyszliśmy z łazienki i poszliśmy do mojego pokoju. Pościeliłam moje łóżko, a Justin przyglądał się zdjęciom na szafce. Po chwili podeszłam do niego sprawdzając na co patrzy.
-To ja i Alan.- powiedziałam, stając przy nim.
-Ten Alan, co Cię zaatakował?- popatrzył na mnie, trzymając zdjęcie w jednej ręce.
-Tak.- spuściłam głowę.
-Czemu z nim byłaś?
-Teraz, to sama nie wiem.- wzruszyłam ramionami.- Byłam młoda.
-I głupia.- zażartował.
-Ja nigdy nie byłam głupia!- wskazałam na siebie, mówiąc z naciskiem na „nigdy”.
-Tak sobie wmawiaj.- przytaknął głową z kpiną.
-Dupek.- popchnęłam go w stronę łóżka, na które opadł.
-Serio? Nie lepiej powiedzieć, że masz na to ochotę, niż popychać mnie na łóżko?- powiedział podnosząc brew.
Przewróciłam oczami, podnosząc głowę do góry, nagle obok mnie pojawił się Justin, który przełożył sobie mnie przez ramię, na co głośno pisnęłam.
-Cholera jasna! Kretynie, postaw mnie!!- zaczęłam obkładać pięściami jego plecy.
Podszedł w stronę łóżka i rzucił mnie na nie, jednocześnie kładąc ręce pomiędzy moją głową.
-Co się tak na mnie patrzysz?- lekko podniosłam głowę.- Ciastko Ci obiecałam, czy co?
-Masz ładne oczy.- powiedział, jakby mnie w ogóle wcześnie nie słyszał.- Tylko czasami przesadzasz w malowaniu ich.
-Jeżeli Ci to przeszkadza, to nie patrz na nie.- przewróciłam oczami.
-Masz jakieś powody, żeby się tak silnie malować?- podniósł brew.
-A, żebyś wiedział, że mam.
_____________________________
Myślałam, że nikt tego nie czyta ;ccc
A tu taki suprise, lol .
Bądź co bądź teraz bede czesciej rozdziały dodawać. Piszcie jak Wam się podoba itd.
Whatever
KW <3